Na mokrą muchę łowię chętnie, gdy tylko pozwalają na to warunki, tj. widać oznaki żerowania ryb, wyloty owadów.
Do mokrej muchy nie wymagany jest szczególny sprzęt. Zależnie od pory roku i ryb na które poluję, stosuję wędkę 8’ #3 lub 9’ #5/6. Do wędki lżejszej linka pływająca do cięższej pływająca lub intermediate, w zależności czy ryby żerują tuż pod powierzchnią czy głębiej.
Przypon dobieram w zależności od ryb na jakie się nastawiam. Wiosną na pstrąga wiąże go zakańczając żyłką 0.14 lub 0.16, jesienią łowiąc lipienie 0.12. Długość przyponu dobieram zależnie od żerowania ryb i głębokości na jakiej mam prowadzić muchy.

Skoczka wiążę w odległości ok 1 metra od muchy prowadzącej, skoczek nie może być dłuższy jak 20 cm, muchy się wtedy nie plączą.

Kiedy ryby dobrze żerują nie wysilam się z prowadzeniem much. Łowię równo w tej samej warstwie wody rzucając w poprzek prądu. Pilnuję jedynie by linka i wędzisko były ułożone w jednej linii. Ryby zacinają się same, czasami trzeba dociąć linką (szczególnie przy sznurach pływających). Czasami, aby sprowokować rybę do brania agresywnie krótkimi ruchami podciągam muchę, przypomina to trochę łowienie na streamera lub prowadzę muchy po łuku, rzucam ok 45 stopni w dół rzeki, sznur musi cały czas być napięty, kij ustawiam równo z nurtem, szczytówka skierowana w stronę wody.
Zawsze należy obserwować miejsce gdzie aktualnie znajdują się muchy. Bardzo często zdarza się, że nie czujemy brania na sznurze tylko widzimy wir wody lub oczko. Najczęściej mam brania w momencie wyprowadzania much do powierzchni.

Tego typu prowadzenie dostarcza chyba najwięcej przyjemności ponieważ czujemy prawdziwy kontakt z każdą rybą która skusi się na naszą muchę. Mokrą muchę stosuję od kwietnia do końca sezonu, bez względu na porę dnia.

Mokrą muchą nie raz uratowałem się na zawodach. Polecam każdemu tą metodę połowu, szczególnie początkującym. Jest to dosyć prosta metoda, bardzo skuteczna i pozwala nauczyć się dobrze rzucać.

Szanujmy to co zostało nam dane – piękną naturę, a odpłaci się z nawiązką. Napiętego sznura
Marcin  Buczkowski