Radio, które mam włączone 8 godzin „non stop” w pracy przekazało mi dzisiaj bardzo ciekawy komunikat. Otóż jesienny październik ma obfitować w słoneczne dni, co ucieszyło mnie niezmiernie. Myślałem, że będę pomału kończył sezon wędkarski jednak jesienne słońce i skaczące w górę ciśnienie daje znak, że ryby nabierają apetytu i przymierzają się do żerowania. Szczególnie leszcze i płocie.

Lokalizacja październikowych leszczy nie należy do prostych. Ważna jest obserwacja powierzchni wody, głównie w przedwieczornym czasie.

W akwenach, gdzie występują większe leszcze można zauważyć podczas spokojnych wieczorów, jak przewalają się z boku na bok. Dokonują tego najczęściej w bliskiej okolicy własnych żerowisk i tam też warto rozpocząć nęcenie, by po kilku dniach, gdy ciśnienie skoczy do góry udać się na zasiadkę.

Jeżeli chodzi o zanętę, to metodą prób i błędów opracowałem własny patent. Podam Wam składniki i spróbujcie sami ustalić proporcje, może wyjdzie to jeszcze lepiej. Składniki to: woda, melasa i rozrabiane w wiadrze: zanęta leszczowa, całe płatki owsiane, grubo mielone arachidy, mielone biszkopty, traktor leszczowy. W czasie mieszania składników w wiadrze dodaje do nich melasy wymieszanej z wodą. Leszczowe łowisko można dodatkowo doprawić mieszanką płatków owsianych, parzonej pszenicy, słodkiej kukurydzy, czerwonych robaków (posiekanych). Leszcze naprawdę lubią pojeść dlatego też nie żałujcie im porcji zanęty.

Sprzęt na październikowego leszcza musi on być mocny, by wytrzymał holowanie ciężkich sztuk. Polecam mocna odległościówka, mocny haczyk aby można było nadziać na niego dużego czerwonego robaka, kilka ziaren pszenicy, kołowrotek z dobrą żyłką (0,20) nawiniętą na szpulę. Spławik dość spory, taki 6-8g) z dobrze widoczną antenką. Grunt należy ustalić nieco większy od głębokości łowiska. Branie powinno się bezproblemowo zauważyć.

Jeśli chodzi o płocie to preferuję połowy przy pomocy miękkiej szczytówki. Wędzisko zakwalifikował bym do lżejszych z delikatną szczytówką, gdyż brania płoci są bardzo delikatne. Zestaw należy dociążyć koszyczkiem zanętowym wypełnionym zanętą z ugniecionej pszenicy wymieszanej ze zwykła zanętą wraz z atraktorem.

Jeżeli chodzi o brania, to bardzo ważne jest to, że trzeba trafić w odpowiedni „moment” z zacięciem. Lekkie pociągnięcia, delikatnie uginająca się szczytówka, mogą zapowiadać branie płotki.

Nęcenie płociowego łowiska jest sprawą obowiązkową, żeby nie ganiać jak durny po całej wodzie. Płocie biorą między innymi na: białe robaki, ochotki, gnojaczki. Ja osobiście polecam parzoną pszenicę (duże ziarna, miękkie), której aromat jest słodkawy i zwabia płotki. By zanęta znalazła się w jak najszybszym czasie na dnie, formuje kule zanętowe z mieszanki płociowej z pszenicą.

Mam nadzieję, że moje porady okażą się praktyczne i właśnie w słoneczne dni października będziecie łowili ładne leszcze i płocie.

Z wędkarskimi pozdrowieniami

3 KOMENTARZE

  1. Fajny artykuł 🙂 szkoda że nie opisałeś budowy zestawu na poszczególne gatunki 🙂 i ja preferuje jesienią ciemne kolory zanet i w niewielkich proporcjach. JEstem zdania że zawsze zanety można dorzucic niż wrzucić za dużo….. i nie używam ziaren tylko “mięsko” ochotka i czerwone 🙂
    Pozdrawiam 🙂

  2. W październiku, trzeba uważać, żeby przynęta i zanęta nie była zbyt gruba. Wiaderko musi być idealne. Stale zwracam dużą uwagę na aurę. Nie tylko po to, aby się dobrze ubrać, tylko dlatego, że leszcze silnie na nią odpowiadają. Nieodzowny do obserwacji aury jest barometr, ponieważ bardziej mu można zaufać niżby informacjom z zapowiedzi pogody. Leszcze doskonale wybierają, kiedy ciśnienie wynosi prawie 1000 hPa z wahaniami do kilku hektopaskali w górę a w dół.