Kleń z sezonu na sezon zyskuje sobie coraz większą sympatię wśród rodziny wędkarskiej. Jedni lubią „od czasu do czasu” wybrać się na kliniaka, drudzy z kolei stawiają sobie za główny cel połów tej ryby. Jesień jest doskonały czasem na łowienie klenia na spinning.
Nie będę owijał w bawełnę i zacznę od konkretów. Kleń jest rybą o której mówi się, że każda jej łuska to oko. Jest ostrożny, bojaźliwy, ale tez silny i bardzo waleczny. W związku z tym na połowy trzeba udać się z odpowiednim sprzętem. Według mnie wędzisko powinno mieć minimum 2,7 metra, delikatne, o wyrzucie powiedzmy 10- 15g. Łowimy lekkimi przynętami, stąd takie kije. Ważnym elementem kleniowego zestawu jest żyłka. Żyłkę należy dobrać wg tego, gdzie chcemy łowić. W starorzeczach sprawdzi się 0,12mm, w rzekach zaś trzeba większy kaliber i wydaje mi się, że odpowiednia będzie szesnastka, gdyż nie przerwie się przy mocnym zacięciu i ma większą wytrzymałość podczas holowania.
Najważniejszą sprawą jednak jest przynęta. Jesienią trzeba wyposażyć się w przynęty miękkie. Latem zaś królują obrotówki i woblery. Oczywiście można próbować łowić na letnie przynęty i też robić to skutecznie. Ja jednak skupię się na miękkich. Klenie łowię na miniaturowe kopyta, a także twistery o długości 3-5cm, na główkach do 3-4g, w kolorach szarych i takich herbacianych. Można powiedzieć, że są to klasyczne przynęty na okonia. Warto również zwrócić uwagę, szczególnie jesienią na mini wahadłówki o masie 5-7g, które mogą przykuć uwagę kleni. Gumy należy przywiązać wprost do żyłki (bez agrafki).
Branie klenia jest dynamiczne, nie ma czasu na myślenie. Kliniak chwyta przynętę i w momencie goni w wybranym przez siebie kierunku. Także trzeba być bardzo uważnym. W tym miejscu chcę zaznaczyć, że jesienią kleń nie jest tak aktywny jak latem, ale z pewnością podczas kleniowej zasiadki doczekamy się kilku ciekawych brań.
Łowienie klenia w październiku wymaga znalezienia dobrej miejscówki. Kleń jesienią opuszcza „letnie rejony”, czyli przelewy i rzeczne opaski i udaje się do nowych żerowisk, by skutecznie przetrwać zimę.
Jesienią kliniaka znajdziemy w starorzeczach, które są na stałe połączone z nurtem. Kleń płynie tam w doborowym towarzystwie jazi, jelców czy płoci. Mimo, że ryby płyną tam stadem i można powiedzieć, że widać je gołym okiem, to naprawdę ciężko je „dorwać”. Następnymi dobrymi miejscówkami są boczne odnogi dużych rzek, gdzie prąd jest spokojniejszy. Szczególnie te, gdzie dno wyścielone jest kamieniami, czy gałęziami. Warto również, zwłaszcza po niewielkich deszczach spojrzeć wprost pod nogi, gdyż klenie mogą brać przy samym brzegu.
Zachęcam do jesiennego „polowania” na klenia i życzę połamania kija!
Ja jesienią, tak samo jak i wiosną łowię klenie na tzw. “wierzcha” i na konika polnego. Czasami jako przyłów można złowic jelca. Zazwyczaj są to małe klenie, ale czasem weźmie i większy a zabawa wtedy jest przednia 😉 Łowię głównie w miejscach średnio-głebokich do 1,5m i staram się szukać jakichś wypłyceń a także drobnych kamyczków na dnie.
Pozdrawiam
Na kleniki mozna smiało stosować małe woblery. W pudełeczku nie powinno zabraknąć też twisterów. Stosuję nieco ciemniejsze kolory, ale takie bardziej naturalne imitujące to co może pływac w wodzie.