Zawsze ceniłem sobie wędkarzy, którzy nad wodą wykazują się właściwym zaangażowaniem i pomysłowością. Musimy pamiętać, że właściwą taktykę nabieramy jednak wraz z doświadczeniem. Zarówno tym życiowym, jak również tym wędkarskim. Każdy wyjazd musi być właściwie poukładany zarówno w głowie, jak również w sprzęcie. Nie łatwo zatem będzie młodemu spinningiście zacząć korzystać z własnego doświadczenia i taktyki. Ich po prostu jeszcze nie ma, więc co należy robić? Słuchać, pytać, czytać i to nie tylko książki, ale również takie artykuły. Jeszcze 4 lata temu nie myślałem nawet, że rozpocznę naukę łowienia boleni. Tak, mam pod 50 lat i zaczynam przygodę z zaporowymi rapami. Tu dla wszystkich tak myślę cenna uwaga, nie objawienie, ale cenna rada. Wszyscy korzystamy z internetu więc nie widzę powodu, aby nasza młodzież nie robiła tego samego. Moja nauka łowienia boleni właśnie zaczęła się od internetu i całkiem niespodziewanego złowienia bolenia na zaporówce. Pamiętajmy, że taktyka to w zasadzie wszystkie elementy naszego spinningowego życia. Taktyka to odpowiedni dobór sprzętu – właściwy pod kątem ryb, które będziemy podchodzić. Taktyka, to pora wyjazdu na łowisko, mobilność nad wodą, czy jedziemy rowerem, czy też samochodem, wiatr i ciśnienie, obserwacja wody, czy łowić będziecie szczupaki, okonie czy też sandacze. No i wiara, wiara w to, że z każdym rzutem naszego wabika do wody, dzień nawet bez jednego kontaktu z rybą może zdecydowanie się odmienić.
Przygotowanie mentalne
Pamiętajmy, aby zawsze nasze nastawienie było mega pozytywne. Ja zawsze w każdym wyjeździe szukam pozytywów i nauki. Nawet jeżeli są to wyjazdy bez brania. Zawsze możecie w takim przypadku potestować nowe przynęty, wiązania, pracę naszej dzidy i kołowrotka. Czy naszym młodym adeptom spinningu zdarzą się PUSTE wyjazdy? No jasne, a dlaczego nie? Spinning zwłaszcza na początku to wyzwanie, a porażki są jego częścią. Trzeba wyciągać wnioski i po prostu się uczyć, nawet jeżeli wrócimy do domu mokrzy, zziębnięci i totalnie załamani. Polecam odpalić wówczas kanał YouTube możecie wpisać Czarek Tokarz i na spokojnie zobaczyć kilka fajnych filmów jak robią to inni i zastanowić się gdzie popełniamy błędy.
Przygotowanie sprzętu
Tak, to połowa sukcesu. Musimy zawsze pamiętać, aby nasza linka była dobrze nawinięta na szpulę. Ktoś pomyśli, że to nie jest bardzo istotny czynnik wędkarskiego rzemiosła. I tu się myli, to bardzo istotne. Wyobraźmy sobie sytuacje, kiedy jednak ryba żeruje daleko i musimy dorzucić niewielką przynętą do stada widocznie żerujących okoni. I już będziemy się denerwować, bo nasze wabiki owszem lecą, ale nie tak daleko jakbyśmy oczekiwali. Dlaczego nie lecą daleko? Bo wieczorem nie chciało nam się właściwie nawinąć linkę na szpulkę kołowrotka. I będzie bolało nad wodą, oj będzie. Niechlujstwo i niedbałość o szczegóły szybko dadzą znać o sobie w czasie wypraw wędkarskich. Musimy je minimalizować. To pewne, więc nie ma co się rozpisywać nad w/w. błędami. Jak nasz kołowrotek i żyłka grają już razem z nami w jednej drużynie to czas na wędkę. Zawsze polecam raz jeszcze sprawdzić mocowanie kołowrotka czy wszystko gra, sprawdzić połączenie dolnika z górną częścią naszej szpady. I na koniec zobaczmy czy nasza ostania przelotka jest nienaruszona i nieprzetarta. W nowych wędkach nie ma potrzeby, ale jak znam życie to i w nowym sprzęcie czasami są niezauważone wady, które wychodzą jak zawsze nad wodą. No i tak z życia wzięte. Krótka opowieść, aby przypomnieć wszystkim spinningistom, że błędy robią wszyscy wędkarze. Ważne, aby się na nich uczyć i niwelować ich skutki. Wybrałem się raz na pstrągi około 100 km w jedną stronę. Sprawdziłem wszystko samochód, opony, sprzęt, pogodę i sam już nie wiem co jeszcze. Na łowisku byłem ok. 6 rano i z wyjątkowym przeczuciem, że dzisiaj to mój dzień zacząłem się przebierać. Odzież termiczna, spodniobuty, kamizelka spinningowa. Łowisko przywitało mnie jeszcze piękną pstrągową pogodą – czyli nisko chmury, czasami lekki deszczyk, bezwietrznie. W czasie krótkiej obserwacji wody zaobserwowałem dwa piękne spławy żerującego pstrąga. Biorę zatem moją wędkę pstrągową, dokręcam kołowrotek. I tak myślałem wtedy o połączeniu dolnika z górną częścią wędki. Jak pomyślałem tak chciałem zrobić. Tylko że nie wiedząc, jak to się stało, obie części mojego zestawu były i owszem, ALE OD INNYCH WĘDEK.
Tak, tak o tym samym pomyślałem co Wy czytający mój artykuł. Tu nie będę cytował słów, których użyłem, bo nie nadają się do niczego a tym bardziej do napisania. Przecież artykuł jest dla młodzieży. I co powiecie nie mooooooooożliwe! No i tak sobie wtedy pomyślałem. 100 km w jedną stronę i 100 powrót a przy tym możecie sobie wyobrazić moją minę. Nie wiem, czy bezcenna, ale na pewno do śmiechu mi nie było. To przykład jak bardzo łatwo rutyna i złe przyzwyczajenia odbierają nam przyjemność z wędkowania. I jeszcze jedno. Po rozmowach z wędkarzami nie tylko mnie jednego spotkała taka sytuacja. Tak się zdarza i już. Przekonacie się bardzo szybko, że bałagan w pudełkach i sprzęcie bardzo szybko wyjdzie nam bokiem.
Pamiętajcie, że jak w banku pieniądze są posegregowane i poukładane, tak i nasz sprzęt i przynęty w pudełkach po prostu muszą być wzorem banków odpowiednio i czytelnie rozmieszczone. Dobrze, jeżeli zapamiętacie co i gdzie się znajduje. W moich pudełkach przynęty leżą ogonkami w jedną tą samą stronę. Łatwo odnaleźć szukaną gumę, a i wyjęcie szybkie nie sprawia trudności.
Próby i błędy
Zawsze dobrze, jeżeli macie kogoś, kto powie o podstawach, regułach wędkarskich, pokaże i podpowie. Korzystajmy z tego wszyscy zarówno młodzież, jak również doświadczeni wędkarze. Oszczędzamy czas i kilometry w nogach. Zawsze zachęcam naszą młodzież, oprócz wskazówek doświadczonych wędkarzy, abyśmy próbowali stosować własne przemyślenia w praktyce. Nawet jeżeli pozornie przynosi to na początku straty w sprzęcie i brak efektów. Mam przyjaciół spinningistów, którzy świetnie radzą sobie łowiąc z łódki na 6 metrach głębokości. Jak zmieniamy miejsce łowienia na 18 -30m głębokości coś im nie pasuje, wiją się na łodzi i krzywią, nie mówiąc o tym, co się dzieje. Po wyprawie wędkarskiej wychodzi na jaw, że te 22m głębokości nie do końca im leży i woleliby wędkować płycej. To niestety duży błąd. Pamiętajcie, należy mówić od razu o własnych obawach. Nie, że się nie da. Da się, tylko trzeba poćwiczyć łowienie na dużej głębokości. Ale jak Wasz przewodnik nie wie, to nie pomoże. Łowiąc z brzegu, również możemy trafić na duże głębokości. Próbować, próbować i jeszcze raz próbować. Łowiąc, sandacze w nocy zwyczajowo podbijamy przynęty w różny sposób. Raz biorą raz nie, ale ogólnie podbijamy. A mój kolega karpiarz, tak tak karpiarz, który spinninguje tylko w niedzielę i to co 20-stą na moje zaproszenie spróbował nocnego spinningu. Fachowcy podbijali, na raz, dwa i długi opad. A kolega karpiarz, ciągnął Rippera tylko w sobie znany sposób i łowił sandacze jak na zawołanie. Można? Można. Więc namawiam młodzież, słuchajcie również siebie i własnej intuicji a szybko będziecie łowić ryby i bawić się wędkarstwem spinningowym. A jak macie chwilę, to polecam artykuł Nocny Sandacz na Angloo.com. Może się przyda kilka wskazówek na nowy sezon.
Wiatr i ciśnienie
Bardzo ważne, cechy naszego przygotowania wędkarskiego, które niestety czasami grają pierwszą rolę w czasie wypraw wędkarskich – to pogoda. Stabilność i przewidywalność pogody to również taktyka do właściwego przygotowania. I tu również przyda się internet i wasza komórka. Co zrobiłem wiele lat temu? Ściągnąłem prognozę pogody na telefon i bardzo często przed wyjazdem kontroluje wiatr, ciśnienie i warunki pogodowe. Czy są w fazie zmiany, czyli nasze ciśnienie idzie w górę czy też pikuje ostro w dół. Czy wiatr jest zachodni, wschodni a może jest bezwietrznie. Tu cenna rada dla wszystkich wędkarzy zarówno tych młodych stażem i wiekiem, jak również tych z bogatym doświadczeniem i umiejętnościami. Zawsze kiedy jestem na nowym zbiorniku szukam punktów charakterystycznych dla danej miejscówki. To może być tama, zapora, wieża, kościół, usypana ostroga i sprawdzam, jaki obecnie jest wiatr i zapamiętuje, jak dmucha na zbiorniku i z której strony jest nasz zachód. Po co? Odpowiedz jest banalna.
Planując strategię wyprawy siedząc w domu sprawdzam warunki pogodowe i jeżeli wieje zachód to już wiecie jak układa się wiatr na zbiorniku, który będzie naszym poligonem doświadczalnym. Wiecie wtedy czy jest możliwość schowania się od zawietrznej na danym akwenie i gdzie spokojnie powędkujecie nawet przy silnym wietrze. Wierzcie mi to naprawdę jest skuteczne i ogromnie pomaga w ogarnięciu wyprawy wędkarskiej. Oto szybki przykład. Stojąc na “PIRSIE”- wielka kamienista ostroga usypana przez człowieka, przodem do zapory na zbiorniku Mietków nieopodal Wrocławia wschód mamy lekko w prawo nad tamą. Tama na zbiorniku Słup nieopodal Jawora jest na zachód. Od i wielka tajemnica.
Pora wyjazdu na ryby
Tutaj należy zachować zdrowy rozsądek, bo nie zawsze wczesny wyjazd przekłada się na wyniki w kontaktach z naszymi rybami. Często bywa tak, że faktycznie pobyt wcześnie rano na łowisku daje bardzo dobre wyniki. Nie zawsze jednak i nie wszędzie. Uczącym się spinningu polecam owszem przyjazd rano na łowisko, ale bez przesady nie musicie być z kijem w ręku o 3:15 nad wodą. Przecież macie się uczyć, a to oznacza widzieć dobrze cały zestaw i mieć pełną kontrolę nad własnym bezpieczeństwem. Tu uwaga wszyscy jesteśmy ubezpieczeni posiadając kartę wędkarską. Dobrze jeżeli nie skorzystamy z ubezpieczenia ale warto wiedzieć, że je mamy. Nie polecam uczącym nocnego spinningowania. Bezpieczeństwo to podstawa, a już na pewno nie wolno wam wędkować w nocy w spodniobutach co gorsze nad dużą rzeką, np. Odrą. Zaczynajcie przygodę ze spinningiem raczej z brzegu i nie w spodniobutach. Zapewniam, na to macie jeszcze dużo czasu. Dobrą porą na wyjazdy wędkarskie jest zachód słońca, bo i wówczas efekty będą bardzo dobre. Jeżeli macie kolegów to doradzam wspólne wyjazdy i wspólną opiekę nad wodą. Życie zawsze pisze własny scenariusz i bardzo szybko dojdziecie do wniosku, że grupowe wędkowanie ma sens i zawsze ktoś z kolegów zrobi nam fajną fotę.
Obserwacja wody
Myślę, że z tym punktem może być problem zwłaszcza na początku wędkarskiej przygody. Odprowadzić rękę z wędką do tyłu, otworzyć kabłąk, trzymać żyłkę kciukiem, zamach i co jeszcze obserwacja wody? No tak, to trochę groźnie wszystko wygląda. Proponuje zatem robić przerwy i poobserwować wodę przed i z boku nas. Drobne oczkowania, spławy ryb, ucieczka narybku, żerujące ptactwo, komu ten widok nie uratował wyprawy wędkarskiej. I zamiast wracać na tarczy wracamy z nią pod pachą. Patrzmy na wodę i uczmy się jej. Zmiana koloru na ciemniejszy pokazuje wgłębienie na pograniczu, którego zawsze możemy spotkać drapieżniki. W maju łówmy na wietrznej stronie, bo tam właśnie jest cieplejsza woda. A cieplejsza woda to naturalne miejsca przebywania drobnicy. Ryba, może nie myśli, ale wykorzystuje instynkt i podobnie jak ludzie lubi jak w tyłek grzeje. Bardzo chętnie zatem drapieżniki zwłaszcza w maju przebywają na stronie wietrznej i na niewielkich głębokościach. Obławiajmy wystające podwodne górki, bo wokół będzie, drobnica a za nią podpłyną drapieżniki. W myśl przysłowia “GDZIE PATYKI TAM WYNIKI” obławiajmy trudno dostępne zawady, patyki i ruiny budowli będące doskonałym miejscem pobytu drapieżników. Pewnie nie na wszystko zwróciłem Waszą uwagę, ale i nie o to chodzi, aby wszystko było proste i przewidywalne. I na koniec, zawsze naładowany telefon komórkowy, picie i jedzenie w ilości wystarczającej, zwłaszcza jeżeli jedziemy na cały dzień. Opłacona i ZABRANA karta wędkarska no i oczywiście wypełniony rejestr. Zawsze przyda się ostry nóż, zapałki, dodatkowa ciepła odzież. Zawsze zabierałem również łatki do dętki jak jeszcze jeździłem rowerem. Jeżeli wybieracie się wcześnie rano lub późno wieczorem pamiętajmy o latarce, która zawsze się przydaje. Trochę tego dużo więc i dobra torba wędkarska będzie potrzebna lub poręczny plecak jeżeli jedziemy rowerem.
Wybór łowionych ryby
Aby za dużo nie kombinować i skoncentrować się na nauce zachęcam do wyboru poławianych ryb jeszcze przed wyjazdem. Koncentrujmy się na rybach co, do których nasze umiejętności będą wystarczające. Na początek naszej międzynarodowej kariery spinningowej zachęcam do łowienia szczupaków i okoni. Na resztę drapieżników przyjdzie jeszcze czas. Myślę, że to dobry wybór na pierwsze kroki w spinningu. Planujemy konkretne ryby, które będą nas interesowały, w czasie pierwszych wyjazdów. Jeżeli nasze łowisko obfituje, w szczupaki, uczmy się spinningu właśnie na dużej w naszym łowisku populacji tej ryby. Nie szukajmy na siłę okoni, boleni czy też sandaczy, jeżeli wiemy, że na łowisku innych ryb poza szczupakami jest mało. Jeżeli możecie skorzystać i połowić na zbiornikach komercyjnych to oczywiście zachęcam. Nic tak nie cieszy młodego wędkarza, jak łowienie i wypuszczanie ryb, nawet jeżeli będzie to łowisko komercyjne. Tylko taka gotowość daje poczucie przygotowania do działania, skutecznego łowienia i nauki. A błędy i zapominalstwo na pewno się pokażą nad wodą, obyście tylko nie zabierali dwóch innych wędek nad wodę, bo nie połowicie. Pozdrawiam i życzę dużo sukcesów nad wodą.
Patronem I Edycji Szkółki Spinningowej została firma Relax Lures produkująca sztuczne przynęty.
Zobacz pozostał wpisy Szkółki Spinningowej Edycja I.
Polecamy:
Relax Twister VR – Twister VR został zaprojektowany i stworzony przez ikonę wędkarstwa – Witolda Kowalczyka. To model, który wzbogaci doświadczenie każdego wędkarza. Wspaniała akcja i ruch przynęty staną się niezwykle atrakcyjne dla drapieżników i pozwolą cieszyć się pięknymi okazami. Żłobiony korpus Twistera VR w połączeniu z masywnym ogonem zwiększy opór wody, dzięki czemu nawet delikatna prowokacja wprawi przynętę w agresywny ruch. Model idealnie sprawdzi się przy trollingu, castingu, wędkarstwie typu split shot. Dostępne rozmiary: 6,5,4,3,2,1,3/4 cala.
Relax Kingshad – Smukły kształt Kingshada pozwala wodzie przepływać bez przerwy wzdłuż jego korpusu. Część łącząca ogon z korpusem jest wydłużona, a sam ogon o zaokrąglonym kształcie kusząco dudni o wodę.