Wpis jest oparty na moim doświadczeniu. Niektórzy z Was mogą się nie zgadzać z tym co napiszę poniżej, ale tak jak wcześniej wspomniałem – piszę o tym czego nauczyłem się nad wodą.

Na początek kilka słów o bohaterze tego wpisu. Karp osiąga długość nawet ponad metr oraz masę ponad 30 kg! Jednak, żeby urosnąć do takich rozmiarów potrzebuje czasu. Czasami jest to nawet ponad 25 lat. Naturalnym środowiskiem karpia są głównie wody zachodniej Azji i południowo-wschodniej Europy. Dla polskich wód jest to gatunek obcy, prawdopodobnie sprowadzony z Czech (pomiędzy XII, a XIII wiekiem).

Wędkarzy karpiowych kojarzy się głównie z ludźmi, którzy spędzają dni, a nawet tygodnie nad wodą, do tego w jednym miejscu czekając na to jedno, jedyne branie, które może zmienić obraz kilkudniowej lub nawet tygodniowej zasiadki. Jest to również ciągłe kombinowanie (jeśli ryba nie bierze na jedną z naszych przynęt zmieniamy ją, zmieniamy zestawy końcowe, miejsce i technikę nęcenia). Kilka dni spędzonych nad wodą potrafi zmienić człowieka i nastawienie do przyrody. Podczas karpiowych zasiadek można nauczyć się szacunku do przyrody, do ryb i do wszystkiego co żyje wokół nas. Są to często niezapomniane emocje, nie tylko te podczas holu ryby. Na przykład wizyta dzika w ciemną noc, gdy śpimy sobie spokojnie w namiocie jest niezapomniana. Już nie raz spotkałem nad wodą zaskrońca, sarnę lub latające w nocy nietoperze. Nie rzadkim zjawiskiem, które obserwuję głównie na jednym z podkarpackich łowisk jest przepłynięcie przez zaskrońca po powierzchni wody z jednego końca stawu, na drugi (około 80-90 metrów!). Emocje podczas holu dużego karpia to coś co zapamiętamy na pewno na długo… Po prostu to jest piękne! A co gdy nad wodą spotka nas potężna burza? Łowimy dalej, czy jedziemy do domu? Decyzja należy do nas. Musimy pamiętać o naszym bezpieczeństwie. Najlepiej jest ściągnąć wędki ze stojaków i położyć na trawie, a jeszcze lepiej wyciągnąć zestawy z wody, a wędki odłożyć w odległości kilkunastu metrów od nas. Burza, która zastała nas nad wodą to nie lada przeżycie, ale również niebezpieczeństwo – pamiętajmy o tym.

W metodzie karpiowej nasz zestaw wraz z przynętą leżą nieruchomo na dnie lub jest umieszczony tuż nad nim (wędkowanie na spławik lub łowienie na pływającą kukurydzę lub pop”up) – a więc jest to metoda gruntowa. Z powodzeniem również łowi się karpie za pomocą spławika (przynęta umieszczona na dnie, tuż nad nim lub czasami nawet w “pół” wody) oraz… metodą powierzchniową, gdzie nasza przynęta unosi się na powierzchni wody.

Wiosna to czas, gdy karpie po zimowej “przerwie” powracają do żerowania. Nie oznacza to, że przez zimę nie pobierają pokarmu. Pobierają. Są jednak bardzo “leniwe” i nie obżerają się tak jak wiosną, latem czy nawet jesienią. Wczesna wiosna (koniec lutego, początek marca) to doskonały moment, żeby wybrać się na karpia. Oczywiście jeśli pozwoli na to pogoda, a lód nie pokryje tafli zbiornika, na którym będziemy łowić. Z mojego doświadczenia wynika, że gdy temperatura w nocy jest dodatnia, a w dzień jest stosunkowo ciepło (kilka kresek powyżej zera) możemy liczyć na całkiem niezłe wyniki. Taka temperatura musi się jednak utrzymać przez kilka dni, po to aby woda trochę się nagrzała. Jak już wiadomo, karp podczas żerowania poszukuje pożywienia “ryjąc” w mule. Kieruje się głównie węchem. Musimy to wykorzystać! Pamiętajmy jednak, że wiosną (w szczególności wczesną) nie możemy dodawać dużo dipów i innych aromatów wzmacniających zapach naszej przynęty. O tej porze na dnie nie znajdziemy dużo roślin, więc karpiowi będzie łatwo namierzyć naszą przynętę. Intensywny zapach (podczas gdy w pobliżu dna karp nie czuje roślinności wodnej – słyszałem, że gatunek ten potrafi wyczuć nawet taki zapach) może odstraszyć rybę z naszej miejscówki – po prostu karp zacznie coś podejrzewać.

Wiosną wybieramy raczej miejsca głębsze. Co to znaczy głębsze? Ja zazwyczaj łowię w miejscach od 2 – 6 metrów głębokości. Zazwyczaj tutaj mam dość dobre wyniki. Wiosną nie próbowałem łowić w płytkich miejscach. Myślę, że udałoby się tam coś złowić, ale wolę pozostać przy głębokości podanej powyżej. Wiosną wybieram głównie zatoczki oraz miejsca osłonięte od wiatru. W takich miejscach woda powinna być cieplejsza i co za tym idzie, powinna ściągnąć właśnie tu karpie.

O tej porze roku łowię głównie na kukurydzę i małe kulki proteinowe (maksymalnie 16mm). Pellet i inne przynęty odkładam na cieplejsze dni. Wtedy zdarza mi się założyć na haczyk czerwonego lub białego robaka lub nawet rosówkę. Efekty są. Musimy jednak pamiętać o tym by nie przesadzać z dodawaniem różnych składników i zapachów do zanęty. Wiosną powinno być mało, a dobrze. Jako zanęta znakomicie sprawdzi się niewielka ilość, dobrej jakości kulek, garść kukurydzy lub zanęta sypka (powinna być “uboga”). Nie musimy dodawać płatków owsianych, grochu i innych rzeczy, które używamy do nęcenia w lecie. Pamiętajmy więc: efekty będą, jeśli nie przekarmimy ryb. Uważajmy na to.

Podczas, gdy woda jest chłodna nie łowimy na “grubo”. Używamy cienkich żyłek lub plecionek. Cienkich, czyli maksymalnie 0,25 (żyłka) i max. 0,15 mm (plecionka). Grubszych nie trzeba. Ryby wczesną wiosną nie są tak silne jak latem i jesienią. Jednak gdy wybieramy się na łowisko, gdzie wiemy, że często trafiają się duże karpie, możemy zastosować grubsze plecionki i żyłki. Karp po zimie jest ostrożny, nieufny. Szczególną uwagę musimy przywiązać do naszego zestawu końcowego.
Przypon z przezroczystej żyłki lub miękkiej plecionki pod kolor dna będzie odpowiedni.

Jeśli mamy możliwość spędzania dużej ilości czasu nad jednym łowiskiem to obserwujmy wodę, a dowiemy się gdzie o danej porze roku karpie najczęściej przebywają. Mało tego, dowiemy się na czym np. wiosną ryby najchętniej żerują. Obserwacja wody pozwoli nam dowiedzieć się dużo o łowisku i jego mieszkańcach.
Wiosenna metoda wyboru łowiska i sprzętu, którą podałem sprawdza się.

1 marca, na moje małe otwarcie sezonu karpiowego udało mi się złowić osiem karpi podczas sześciu godzin wędkowania. Ryby nie były może zbyt duże, ale jak na pierwszą wyprawę tego roku idealne.

Lato, to co lubimy. Długie ciepłe dni, krótkie ciepłe noce (nie zawsze, na zakończenie roku szkolnego w ubiegłym roku w czerwcu pamiętam, że podczas dwudniowej zasiadki temperatura w nocy wynosiła niecałe 4*C, a w dzień już ponad 30*C!). Częściej, bądź rzadziej przejdzie jakaś burza. Czasami gwałtowna. Lato to okres kiedy karp lubi wygrzewać się w promieniach słonecznych. Jednak, gdy temperatura “szaleje” i cały czas jest bardzo ciepło karp odwiedza ciepłe, płytkie wody tylko w nocy i wczesnym rankiem. Z moich obserwacji wynika, że gorące letnie godziny około południowe i popołudniowe karp spędza w miejscach gdzie wpada chłodna woda, np. ze strumyczka lub jakiegoś cieku, który zasila akwen w wodę. Karp ma tak jak człowiek: lubi gdy jest ciepło, gdy można posiedzieć na słoneczku, ale gdy tego słoneczka jest zbyt dużo również musi się ochłodzić. Przecież jeśli cały czas mielibyśmy temperaturę około 35*C, bez deszczu, wiatru… po prostu cały czas słońce. Szukalibyśmy cienia, chłodniejszych miejsc – tak samo robią również ryby. W czasie lata karp bywa wybredny. Ma dni kiedy żeruje od rana do wieczora, dosłownie na wszystkim. Są również dni kiedy za nic w świecie nie damy rady trafić w gust ryby i zmusić ją do brania. Taki jest karp, takie jest wędkarstwo karpiowe. Ale jeśli trafimy w ten idealny dzień to możemy być pewni, że emocji nie zabraknie. Jeśli karp nie bierze w ciepłe dni, warto zmienić taktykę i nastawić się na amura, który bardzo dobrze żeruje w cieplejsze dni. Jest to ryba, która również dostarczy nam sporo emocji, więc warto próbować.

Lato to czas kiedy w wodzie rozwija się już roślinność. Teraz możemy użyć aromatów, dipów i boosterów. Możemy do naszej zanęty dodawać różne dodatki: płatki owsiane, groch, poćwiartowane robaki. Pole do manewru mamy duże. Lato to czas kiedy przyroda jest w pełni życia. Do wody wpada wszystko – od nasion i owoców z drzew po różne żyjątka, na których żeruje również karp. W lecie dobrze sprawdza się kukurydza i robaki. Dobre efekty będziemy mieli również na owocowe kulki i pellet. Nie zawsze musi być to smak owoców, czasami “śmierdziele” lub coś na słodko – musimy próbować. Możemy spróbować założyć większą przynętę. Karp o tej porze roku powinien żerować dobrze. Nęcimy więcej niż wiosną, ale też nie przesadzajmy z tym. W niektóre dni wystarczy dosłownie kilka kulek rozrzuconych wokół naszego zestawu, a czasami nawet kilka garści. Jednak jeśli karp nie ma ochoty do żerowania, to za nic go do tego nie zmusimy. Taki ma zwyczaj – po prostu jest uparty! 🙂

Jesień to z kolei okres kiedy karp powinien żerować dobrze. Musi przecież sobie zrobić “zapasy na zimę”. Czy to jednak znaczy, że każdego dnia będzie dobrze żerował? Jednak tak nie jest. Karp to cwana ryba. To czy będzie dobrze żerował czy też nie zależy tylko i wyłącznie od niego samego oraz od pogody. Czasami w upalne dni karp woli wygrzewać się na słońcu lub ochładzać się w chłodnej wodzie. Ale tak jest w lecie. Na jesień przecież nie jest tak gorąco jak w lecie. Ale takie dni również się zdarzają. Z moich obserwacji wynika, że podczas jesiennych dni i nocy, gdy temperatura powietrza jest stosunkowo wysoka karp wypływa na płycizny i tam poszukuje pożywienia. Jeśli natomiast dni i noce są chłodne, ryba ta trzyma się bardziej głębszych partii zbiornika – co nie oznacza, że nie spotkamy jej również na płyciźnie.

Podczas jesiennych zasiadek łowimy i nęcimy tak jak w lecie. Jak już wcześniej wspomniałem, karp tak jak większość innych ryb stara się nieźle pojeść przed zimą. Możemy nęcić tak jak w lecie – nie zawsze jest to dobra metoda, na niektórych łowiskach ryby niezbyt pewnie podchodzą do miejsc, gdzie jest rozsypane dużo pokarmu (taka zasada sprawdza się na niektórych łowiskach o każdej porze roku), a na niektórych jest odwrotnie. Skład zanęty to kulki proteinowe, kukurydza, pellet. Na mniejsze karpie na łowiskach komercyjnych możemy użyć sypkiej zanęty karpiowej, do której możemy dodać słodką kukurydzę z puszki lub groch. Płatki owsiane również wchodzą w grę. Płatki owsiane są również dobrą przynętą na karpie. Mało kto na nie łowi, ale mają w sobie to coś co lubią karpie. Może kiedyś poświęcę swoją wyprawę i będę łowił tylko na płatki. Jeśli tak zrobię to na pewno o tym napiszę.

“Kto nie ryzykuje ten nie wygrywa” – to powiedzenie często sprawdza się podczas karpiowych zasiadek.

Wybieranie łowiska podczas jesieni nie jest rzeczą trudną. W słoneczne dni tak jak wspomniałem możemy wybrać płytkie miejsca, zarośnięte jeszcze roślinnością wodną (w takich miejscach karp czuje się bezpiecznie). W chłodniejsze dni karpie wybierają głębsze miejsca, lub miejscówki osłonięte od wiatru – są po prostu tam gdzie jest cieplejsza woda. Nie jest to oczywiście zasadą. Na każdym łowisku ryby mogą mieć inne zwyczaje i upodobania. Jednak to co napisałem u mnie sprawdza się doskonale.

Wywozimy zestaw łódką czy rzucamy?
W moim przypadku wywiezienie zestawu za pomocą łódki to rzadkość i stosuję to tylko na jednym łowisku. Jest to akwen, gdzie trzeba nęcić i łowić praktycznie w jednym miejscu, żeby doczekać się dobrych efektów. Łódka daje nam tą możliwość, że zawsze (jeśli dobrze oznaczymy sobie miejsce nęcenia i łowienia) celnie położymy nasz zestaw. Dodatkowo celnie i miejmy nadzieję, że skutecznie zanęcimy. Jeśli pływamy łódką musimy uważać na to, żeby zachowywać się na niej cicho. Każdy niepotrzebny głośny ruch wiosłami, tupnięcie i inne tym podobne mogą zostać odebrane przez karpia i co za tym idzie ryby zniechęcą się do przypłynięcia w miejsce łowienia. Wtedy możemy mieć pewność, że przez dłuższy czas nie doczekamy się brania. Zupełnie inaczej jest na łowiskach, na których cały czas pływają łódki, statki, rowerki wodne. Na takich akwenach ryby są przyzwyczajone do hałasu.

Rzut jest dobry na łowiskach, gdzie nie potrzebna jest nam dokładność. Przynęta może leżeć 0,5 metra od poprzedniego miejsca łowienia i nic to nie zmieni. Jednak, gdy dobrze sobie to wyćwiczymy można rzucać nawet z dokładnością do kilku centymetrów!

Na koniec najważniejsze. Karp to mądre zwierze, któremu za radość, jaką sprawia wędkarzowi należy się wolność. Zróbmy sobie z nim zdjęcie i wypuśćmy go! Jego miejsce jest w wodzie. Tam będzie pływał, żerował, rósł oraz może dać radość innemu wędkarzowi, który również go wypuści i cykl ten będzie się powtarzał. Rybę można zaprezentować na zdjęciu w bardzo różne sposoby. Możemy zrobić sobie sami z nią zdjęcie, a może być to zdjęcie karpia leżącego na macie do wyhaczania ryb, a na drugim planie widnieje piękne łowisko, na którym złowiliśmy rybę. Opcji jest na prawdę wiele, a takie zdjęcia przecież zostają u nas na długo i mamy co wspominać przez długie, zimowe wieczory…

Poprzedni artykułJezioro Bucharzewskie
Następny artykułProste zasady, które pomogą Ci zwiększyć skuteczność na łowisku
Jak na razie największa ryba jaką udało mi się przechytrzyć to amur - 89cm i wadze 10,50 kg. Mieszkam w Miejscu Piastowym. Mam 16 lat. Na rzekach łowię metodą spinningową, ale też bardzo, bardzo rzadko metodą spławikową i gruntową. Najchętniej odwiedzam stawy, wyrobiska, jeziora i zbiorniki zaporowe, w których można złowić karpia. Jeżeli chodzi o spinning to preferuję łowienie okoni, pstrągów i kleni, czasami brzan i innych ryb. Rzeki, które odwiedzam nie leżą daleko od mojego domu. Pod domem płynie mała pstrągowa rzeczka - Lubatówka - często tam bywam. Po większych rzekach nizinnych (Jasiołka, Wisłok) chodzę ze spinningiem nastawiając się na klenia i pstrąga. Zapraszam również na Fan Page na facebooku, który prowadzę: facebook.com/WedkarstwoPodkarpacie?ref=hl

12 KOMENTARZE

  1. nie jest to prawda że karp nie bierze na wodzie poniżej 2 M wiosna ja sam lowie na 1m może 1.5 M i mam brania.na wiosnę moim zdaniem jest dobrze stosować drobny pelet który się szybciej rozpuszcza i lepiej pracuje w chłodniejsze wodzie czym jest drobniejszy tym na wiosnę lepszy i ciepłej tym grubszy pelet stosuje ale reszta moim zdaniem bez zarzutów jednak każdy ma swoje zdanie i nie przejmuj się tym komentarzem uznaj to jako moje zdanie co ja robię na zasiadkach

    • Poleciłbym pellet expander. No i Dawid masz racje. Nie prawda że karp bierze na głębszej wodzie. Lepiej wiosnajest szukać go na płytszych warstwach wody, ponieważ tam woda nagrzewa sie znacznie szybciej niż w głeboich partiach. Miałek akcje w tamtym roku że wszyscy łowili na pellet a ja na ochotkę. CO potem się okazało moja metoda zwycieżyła, gdyż karp najwidoczniej potrzebował “mięsa”

        • No jasne że tak. 🙂 Wszystko kwestia dopasowania siedo łowiska i znajomosci terenu.Ale czasami zdarzają sietakei sytuacje że łowimy na głębszej wodzie i nic. Okazuje się że 50 cm od naszego miejsca łowienia jest płycej i właśnie tak ryby zaczynaja brać. 🙂 Trzeba też rozpatrzeć kilka aspektów 😉 Czy nie jest tak Kamil ?

          • Zgodzę się z Panem, ale jakby tak nie było to nasze hobby było by nudne. A tak to musimy cały czas szukać nowych rozwiązań 🙂 Czasami na kulkę 20 mm złowimy karpia 30 cm, a czasami 15 kg 🙂 O to chodzi, nigdy nie wiadomo co się stanie 🙂

          • Dokładnie ryby są nieprzywidywalne 🙂 I nie Pan tylko kolega 🙂 Ale zauważyłem na przełomie 5-7 lat że ryby stały sie coraz mądrzejsze. Reaguja zupełie inaczej niż zaczynałem przygodę z wędkarstwem. Stały się bardziej ostrożne i nie biorą na byle co

  2. Bardzo ciekawy artykuł. Widać Kamil, że masz pasję 🙂 Z tym karpiem nigdy nic nie wiadomo, gdzie on siedzi. Miałem taki okres na zbiorniku, ze bez względu o jakiej porze jechałeś, czy marzec czy sierpień siedział na 2,5 metrach.
    Czy stosujecie wiosną metodę? Jak Wam się sprawdza? Co sądzicie o tym sposobie wędkowania?

  3. Metoda to bardzo skuteczny sposób na wiosnę, jak nie mam worków czy siatek pva uzbrajam wędki w metodę i do wody i na metodę nie trafiają sie tylko małe karpie i te duże można równie skutecznie łapać w ten sposób.