Kolejna odsłona szkółki spinningowej. Tym razem parę słów nt. woblerów. Stały się nieodzownym sprzymierzeńcem każdego spinningisty. Czy warto mieć w swoim pudełku kilka sztuk? Tak zdecydowanie powiem, że zawsze nasze woblery poszerzają zakres i sposób łowienia ryb drapieżnych.
Śmiało mogę teraz po 4 latach walki z boleniami napisać, że jestem fachowcem jeżeli chodzi o całą gamę woblerów boleniowych. Podzielmy nasze woblery na kategorie. Woblery powierzchniowe – POPPERY i woblery tonące – JEDNO I WIELOCZŁONOWE, SLIDERY.
Woblery powierzchniowe
To najprostszy sposób różnicowania woblerów jeżeli chodzi o ich specyfikację. Woblery powierzchniowe to gama wobków, które już ze swojej nazwy są scharakteryzowane jako takie, które zamiatają po powierzchni wody i w pewnych okresach pogodowych są niesamowicie skuteczne.
Woblery powierzchniowe charakteryzują się pracą własną na powierzchni wody i nie toną czy też nie wchodzą pod powierzchnię wody. Część spinningistów nazywa je również “chlapaczami” a to dlatego, że pracując na powierzchni bardzo często w czasie prowadzenia chlapią na wodzie wydając przy tym charakterystyczne dźwięki chlupotania. Mają przypominać ranną rybkę, która nie może się zanurzyć a tym samym jest doskonale widoczna z doły wody. A to dla naszej zdobyczy łatwy cel do ataku.
Ja bardzo często stosuje właśnie chlapacze w pogoni za boleniami. Brania tej ryby na wobki powierzchniowe są niewiarygodne a ataki tej ryby są tak widowiskowe, że zapierają dech w piersi.
Bardzo często na wodzie w czasie prowadzenia naszego chlapacza pojawia się wielkie koło obok wobka po czym atak i potężne walnięcie w kija. Bardzo ważne jeżeli widzicie ,że za waszym wobkiem idzie ryba lub skręca się na powierzchni nie przerywajcie prowadzenia woblera. Należy wtedy zachować zimną krew i nadal tak samo prowadzić woblera do końca pod nogi. Bardzo często bolenie robią koło przed właściwym braniem. Zaprzestanie prowadzenia powoduje odskok ryby, która tym razem zmieniła zdanie i nie bierze. Jeżeli przetrzymacie napięcie i emocje to prawie pewne, że po nawrocie ryba zaatakuje. Nie będę zamulał i nie opiszę woblerów boleniowych. To zrobiłem w artykule A,B,C Boleniowe, gdzie możecie przeczytać informacje i posiłkować się również zdjęciami woblerów.
Jaka cena jaka firma?
Są drogie, pioruńsko drogie. Każdy wobek powierzchniowy to koszt ponad 20zł a spotkałem na własnej spinningowej drodze również wobki w cenie grubo powyżej 30 czy nawet 50zł. Czy zatem nasi młodzi adepci spinningu pomyślą o ich zakupie? Pewnie nie w pierwszych miesiącach nauki podstaw spinningu. Niestety cena wyznacza również zawartość naszego pudełka z wobkami. I nie ma w tym nic dziwnego i niesamowitego. Tak myślę, że warto poczytać o naszych woblerach za nim zdecydujemy się na ich zakup.
Jaką firmę wybrać chcąc dokonać pierwszego zakupu woblerów do naszego pudełka? I tu się powtórzę. Wybór woblerów jest olbrzymi. Przed zakupem warto zasięgną opinii również w necie na temat woblerów jakich potrzebujecie.
Nie róbmy błędów innych spinningistów. Widziałem niejednokrotnie wędkarzy, którzy nie specjalizowali się w łowieniu np. boleni a na widok szału żerowania bolków natychmiast zakładali woblery boleniowe i po kilkudziesięciu minutach rzutów byli co najmniej zdegustowani. Po kolejnym spotkaniu nad wodą już nawet nie próbowali szukać boleni mimo nadal efektownych ataków tej ryby na wodzie.
Zakup woblera trzeba przemyśleć. Jeżeli w kieszeni nie zawsze mamy do wydania kilka złotych na dodatkowe przynęty to lepiej odpuśćmy uganianie się za rybami, gdzie na dzień dobry musimy wydać 100zł a w przyszłości wiele wiele więcej. Pamiętajcie też o woblerach robionych przez zapaleńców amatorów, którzy po kilku latach własnych produkcji naprawdę robią dobre jakościowo wobki. Ta gama wobków robiona jest indywidualnie i każdy z woblerów jest testowany nad wodą i dopracowany jeżeli chodzi o pracę na wysokim poziomie.
Gdzie i jak łowić na poppery?
Popperami najczęściej obławiamy gęsto zarośnięte płycizny, trudno dostępne zarośla, gdzie i woda jest z reguły płytsza. Świetnie się nadają na płycizny z kamieniami, gdzie bardzo często w okresach letnich przebywa drobnica a za nią idą drapieżniki. Wtedy często do popperów wychodzą zarówno szczupaki jak również i okonie. Z uwagi na fakt ich pływalności na powierzchni wody bez obaw możemy je stosować nawet na 0,5 metrowej wodzie. Pamiętajcie, że Poppery to nie tylko bolenie. To zarówno szczupaki, okonie a w miesiącach letnich i nocą to również sandacze na płytkiej wodzie. Ważne tak myślę, aby się nie zrażać jak po dwóch wyjazdach na naszego poppka nic nie walnie. Próbujmy i róbmy wszystko aby sprowokować naszą zdobycz do brania. Po kilku wyjazdach nabierzemy dużej wprawy a efekty przyjdą lada dzień. Tu podpowiem. Po rzucie naszym Poppkiem ja przed dotknięciem wobka wody lekko go hamuje. To zabezpiecza naszą przynętę przed splątaniem się kotwiczek z naszą linką. Nic wielkiego ale mega skuteczne i zawsze się sprawdza.
Nie podam Wam żadnej firmy, którą polecam. Sam stosuje różne i różnych rękodzielników, których wielu na naszym rynku. Poszukacie a młodzież ma ogromną łatwość w przeglądaniu neta więc bez problemów. Był taki czas w moim życiu spinninmgowym, że przez dwa sezony łowiłem drapieżniki tylko na woblery. Uwierzcie mi w moich pudełkach nie miałem innych przynęt jak tylko woblery. Z powodzeniem łowiłem szczupaki na domowej wodzie, okonie i sandacze. Czy były lepsze od gumisiów tak popularnych obecnie?. Tego już nie pamiętam ale łowiłem na wobki bez opamiętania.
Woblery tonące
Jedziemy dalej z wobkami. Teraz czas na woblery Tonące. Przyznacie, że jest tego do znudzenia. Kolory, kształt i cena powodują, że asortyment jest wielki. Tonące woblery możemy podzielić jeszcze na wobki dwu członowe i wieloczłonowe. Cechą charakterystyczną dla tego rodzaju woblerów jest ich tonięcie po wrzuceniu do wody. I tu podpowiem, jedne toną szybciej inne wolniej. Dobrze przed rozpoczęciem wędkowania na woblery tonące jest sprawdzenie i policzenie w myślach jak szybko tonie każdy z zakupionych woblerów. Wiem, że to mało popularne wśród wędkarzy aby liczyć w myślach jak szybko opadnie nasz wobler na dno.
No ale nie macie wyjścia i należy to zrobić a różnicę w stratach woblerów zminimalizujemy do niezbędnego minimum. A i nasze brania będą częstsze. Zawsze sprawdzała się przynajmniej w moim przypadku metoda prowadzenia woblera na różnej wysokości. Jak to zrobić?
Prowadzenie woblera na różnej wysokości
Po rzucie wobkiem do wody liczę ile sekund opada na dno. Po szczęśliwym prowadzeniu a wobler opadał np. 15 sekund następne prowadzenie zaczynam przy 13s, następne przy 10s i tak kolejno raz za razem. Ta metoda prowadzenia prawie zawsze dawała pozytywne efekty. Pamiętajcie, że nasze ryby nie zawsze stoją na dnie i tylko tam żerują. Przypominam również, że opuszczamy naszego wobka na napiętej lince, pamiętając, że branie nie zawsze mamy z dna.
Pływając na łodzi i spoglądając na echosondę bardzo często zapisy sygnałów były metr czy nawet wyżej od dna. Nie do końca chciałem wierzyć, że to mogą być szczupaki. Po krótkim obławianiu miejscówki okazywało się, że to właśnie stały zębate i nie na dnie, nie 0,5m od dna ale właśnie nawet dwa metru nad dnem. Więc nasz wobler w tym przypadku będzie wyśmienitą bronią w poszukiwaniu naszych zębaczy, czy też okoni. Podobna sytuacja może zdarzyć się łowiąc z brzegu więc pamiętajcie o takich przypadkach a szybciej będziecie się cieszyć z własnych efektów wędkarskich.
Różna wielkość woblerów, kolor, ciężar i stery powodują, że nasze wobki są bardzo atrakcyjne dla naszych poławianych ryb. Pamiętajcie, że wobler na naszych wodach uzbrojony może być we dwie kotwiczki, i nie wszędzie dopuszczone jest trolingowanie. Ale tak myślę o trolingu nie będę pisał bo na pewno w nauce te informację się nie przydadzą. Pamiętajcie,że każdego zakupionego woblera możemy uatrakcyjnić.
Możemy śmiało domalować według nas brakujący kolor, który na naszym łowisku zdaje się być mega atrakcyjny dla ryb. Możemy dodatkowo wyginać stery w naszych wobkach. Tu uwaga robimy to najlepiej w obecności doświadczonych wędkarzy. Często pękają w sytuacji, gdzie myślimy już jest dobrze ale jeszcze troszeczkę i BACH poszedł ster. Oczywiście stosujemy gorącą wodę lub zapalniczkę. Możemy również wykładającego się woblera na boki przywołać do porządku wyginając oczko z przodu w lewo lub prawo. Kiedy na pewno złamiemy stery w naszych wobkach?, kiedy rzucamy po kamieniach. Tu należy powstrzymać rękę przed kamieniami. Oczywiście że naprawimy ster w naszych wobkach, tylko to kosztuje trochę zachodu i na pewno nie zrobimy tego nad wodą.
Jeżeli jest za lekki możemy dociążyć LAMELĄ owijając kotwiczki naszego wobka dodatkowym obciążeniem. Ja stosuję kupioną w sklepie elektrycznym cynę do lutowania. Jest srebrna i w zależności od wielkości waży więcej lub mniej. A cenowo wychodzą śmieszne pieniądze. Motek ma 25m i wystarczy chyba na całe życie. Pamiętajcie aby na obu kotwiczkach naszego dociążenia było tyle samo. Kosztowało mnie trochę prób i błędów ale teraz śmiało mogę Wam o tym napisać. TYLE SAMO NA OBU KOTWICZKACH. Jak owiniecie inaczej ich praca będzie zła i nic w wodzie nie zainteresuje się Waszą przynętą.
Oznaczenia na woblerach
CENNA RADA DLA POCZĄTKUJĄCYCH. Oznaczenia na naszych woblerach. To Musicie wiedzieć bo bez tej wiedzy nie pojedziecie.
FLOATING – duże F – woblery PŁYWAJĄCE
SINKING – duże S – woblery TONĄCE
Jak was tata zapyta w nocy jaki symbol to pływający musicie bez wahania odpowiedzieć FLOATING. No niestety brak wiedzy szkodzi a jak kupicie dwa razy pływającego zamiast tonącego, co prawda też się nauczycie, tylko szkoda kasy.
Woblery jedno i wieloczęściowe
Co do podziału wobków i skuteczności na jedno i wieloczęściowe, to reguły nie ma. Bardzo często pstrągarze używają nie wielkich woblerów poławiając pstrągi. Można pewnie, że można. Ja zawsze używałem większych 10 cm wobków na pstrągi i większych obrotówek min. Nr 3.
Każdy łowi jak umie i jak mu odpowiada. Zawsze ceniłem wędkarzy, którzy łamią przesądy i stereotypy nad wodą. Trzeba szukać własnego optymalnego rozwiązania. Jak woda jest duża to i stosowałem obrotówki nr 4, ale jak wody było mniej w rzece to leciały 1 i 2. Dwu częściowe na pstrąga?, ktoś pomyśli absurd. A myszka z hakiem w d…e to nie absurd?. No nie, jedno i drugie znalazło zastosowanie i świetnie na pierwsze biorą Salmonidae a na drugie Esox lucius
Będąc w Szwecji już jakiś czas temu koledzy zaparkowali łajbę na wodzie 1,5m. Zaparkowali, ponieważ odbijając od brzegu na wodzie 0,5m zobaczyłem grubo ponad metrowego szczupaka uciekającego przed nami. Tak myślę, że daleko nie uciekł bo kilka chwil później wylądował w podbieraku.
Koledzy łowili na wodzie max 1,5 m. Będąc nieopodal mieliśmy super widoczność całej sytuacji, gdzie do tej pory nie mogę uwierzyć w genialność wędkarza mojego przyjaciela Mariusza, który jest w 100% niedzielnym wędkarzem. Mariusz wykonał manewr, który śni mi się do tej pory i obraz łowionych seryjnie szczupaków mam jasno przed oczyma. Otóż chłop założył największe wahadło wielkość spokojnie ponad 15cm o wadze chyba ze 60gr. Sam rzut wyglądał tak, jakby właściciel wędki jej nie lubił i raczej z nią walczył a nie współpracował. Kij trzeszczał i jęczał i to że się nie złamał to chyba wędkarski traf i szczęście. To wielkie wahadło po zderzeniu się z wodą odbijało się jak rzucane na wodę kamienie w celu uzyskania efektu “KACZKI”. Salwa śmiechu z naszej strony i głośne pokrzykiwanie rozchodziło się chyba po całej Szwecji. Tak myślę, że rdzenni mieszkańcy musieli wyglądać przez okna bo w totalnej dziczy nawet dzikie zwierzęta uciekały gdzie pieprz rośnie.
Jak szybko rozległ się nasz śmiech i gwizdy tak szybko spodnie opadły nam na kolana. Do przysłowiowej “kaczki”, która była jeszcze ponad wodą, a która walnęła o to dobre stwierdzenie “WALNĘŁA” o wodę szczupaki ustawiały się w kolejce. Oglądałem dużo różnych filmów wędkarskich nt. szczupaków, zachowania ryb i doboru przynęt i techniki ich prowadzenia. Takiego filmy jaki widziałem w Szwecji nikt normalny nie mógłby nakręcić. Szczupaki waliły w wahadło, które po trzeciej “KACZCE” wyskakiwały ponad wodę za przynętą. Już w czasie poślizgów kolegi wahadła szczupaki goniły po powierzchni jak nienormalne.
Cała zabawa trwała co najmniej 40 minut. Czy łowiłem w takiej sytuacji ryby? Nie, nie miałem szans wrzucić co cokolwiek do wody ponieważ sam widok tego co się działo był niewyobrażalny i powiem szczerze nie miałem ochoty odciągać oczu od tańczących szczupaków. Kolega, z którym byłem na łodzi nie wytrzymał i pyta o Mariusza ” ale chop ma technikę”! Tak ma. Tylko nie wiadomo skąd i jak ją nazwać – chyba technika nie wierzę w to co robię i co się dzieje. Można, można, kto rozsądny wali wahadłem 15cm i 60 gr na wodę o 1,5m głębokości? Mariusz. Mariusz to zrobił i wygrał.
To tak na chwilę odciągam Was od woblerów bo myślę ciekawy przerywnik wszystkim się przyda. Na Mariusza wahadło wyjechało coś około 60 szczupaków w przedziale 70 plus. Dwu i jednoczłonowe wobki są tak samo dobre jak cała reszta naszych przynęt.
Jak łowić i poprowadzić nasze woblery?
Co wędkarz to inna technika prowadzenia. Może zaczną od prędkości prowadzenia. Można i szybko i wolno. Zależy to od okresu łowienia wiosna, lato, jesień, zależy to od ryb, które chcemy przechytrzyć. Wobler tonący prowadzony wolno i z przerwami naturalnie opada a większość wobków dodatkowo lusterkuje, co powoduje większe zainteresowanie się ryb naszymi woblerami. Można prowadzić na przemian wolno i szybko.
Można robić przerwy pomiędzy prowadzeniem, można naszego wobka podszarpywać. Można i to mój pomysł na prowadzenie wobków w opadzie lekko uderzam w blank wędki, co powoduje nieskoordynowane ruchy woblera w opadzie. Tą technikę stosuje jedynie w przypadku nawinięcia na kołowrotek plecionki i na zamkniętym kabłąku. Oczywiście pletka napięta w opadzie tak aby był nieprzerwany kontakt z przynętą. Mega skuteczne rozwiązanie. W maju wolniej prowadzimy naszego woblera. Jesienią można szybciej. Zarówno w maju jak również jesienią nasze wobki mogą być większe.
Slidery
Wiele napisano na temat używania i prowadzenia Sliderów. Ja podpowiem, że moim zdaniem nasza młoda kadra spinningowa musi sama rozstrzygnąć czy będzie ich używać. Ja nie polecam. Są jednak prawie wszystkie dosyć ciężkie. Wiec trzeba zakupić porządny kij i młynek. To są kolejne i to grube wydatki na dosprzętowienie. Czy na początek naszej drogi spinningowej musimy mieć slidery? Moim zdaniem nie, lepiej przeznaczyć tę górę pieniędzy na bardziej potrzebny sprzęt i przynęty.
To bez wątpienia super przynęta na jeziorowe szczupaki. Sam ruch wobka to istna magia. Jak opanujecie sztukę prowadzenia to bez wątpienia każdy szczupak, który będzie głodny a zobaczy slidera będzie chciał się z nim zaprzyjaźnić. Slider nie ma steru i wierzcie mi na prawdę daleko lata. Cechą charakterystyczną jest jego praca i wężowe ruchy, które możemy modyfikować przez płynne podciąganie wędką naszego woblera. I tak jak wcześniej możemy podszarpywać, zwalniać, opuszczać i robić w zasadzie wszystko aby tylko było skuteczne i przekładało się na ilość brań. To wobek tonący a że w zasadzie każdy waży co najmniej 20gr do 80gr i więcej więc teraz wiecie dlaczego nie polecam na początek na pierwsze kroki ze spinningiem. Dla wprawnej ręki mistrza spinningowego to narzędzie, które zawsze warto wrzucić do wody.
Tak myślę, że wystarczy o woblerach. Wiele ich mamy w sklepach i Allegro, Olx. Warte są swojej ceny i stosowania. Kolor, wielkość, kształt sposób prowadzenia musicie sami dopracować nad wodą. Pamiętajcie jednak o moim przyjacielu Mariuszu i tak jak on łamcie zasady i utarte szlaki w wędkarstwie a bardzo szybko będziecie łowić i dużo i duże ryby. Tego w 2018 roku Wam szczerze życzę.
Patronem I Edycji Szkółki Spinningowej została firma Relax Lures produkująca sztuczne przynęty.
Zobacz pozostał wpisy Szkółki Spinningowej Edycja I.
Polecamy:
Gumy Relax Jankee – Jankes, nazwany tak po najstarszym synu Witolda Kowalczyka, jest jednym z najwcześniejszych projektów przynęt o tym kształcie. Jankes w rozmiarze 6 cali był docelowo stworzony na Sumy i Szczupaki.
Relax Diamond Shad – Amerykański, klasyczny kształt Diamond Shada o grubej i szerokiej strukturze wraz z cienką sekcją ogonową stemplowaną diamentami i przerośniętym ogonem, tworzą perfekcyjną całość, której nie oprze się żaden drapieżnik.
Łowienie woblerami wydaje mi się już zaawansowanym sposobem wędkarstwa. Trzeba wiedzieć jak poprowadzić, kiedy łowić, dobrać kolor. No i ryzyko utraty przynęty jest spore. Nie mniej jednak chyba warto działać wobkami.
A ja mam pytanie do autora. Gdybyś tak szczerze miał wybrać rybkę, która najchętniej tłucze na wobka (oprócz bolenia 🙂 ) to jaki gatunek z twojego doświadczenia wybierzesz. Inaczej, na jakie rybki oprócz bolków woblery są najskuteczniejsze?
Woblery kojarza mi się głównie z boleniami i może ze szczupami ale tymi z płytkich zarośniętych wód, szczególnie w maju/czerwcu. Dobry wobek kosztuje i na pewno nie każdy je preferuje.
Dzień dobry. Panie Kacprze dwie ryby od razu nasuwają mi się w myślach na Pana pytanie. Są to zdecydowanie szczupaki i pstrągi. Widziałem natomiast kilka razy w życiu i to w połowie maja wędkarza, który koncertowo na mojej domowej wodzie Słup łowił seryjnie duże okonie. Brały tylko na niewielkie woblery średni schodzące. Reasumując zębate, pstrągi no i zapomniałem o zedach, które również bardzo dobrze reagują na woblery. Pozdrawiam
Pełna zgoda co do techniki prowadzenia. Co wedkarz to ne tylko inny styl ale i przekonania co do prowadzenia woblera, wyboru koloru i kształtu. Trudno myślę przekazać w stu procentach swoją wiedzę i umiejętności początkującym mimo szczerych chęci. Moja wskazówka to jeździć nad wodę i próbować, kombinować – metoda prób i błędów.