Komiwojażer, kierowca, kabareciarz czy karpiarz? Każdy chce kimś zostać. Jedni marzą o zawodzie, inni pragną realizować swoje hobby. Niezależnie od motywacji wymaga to działań, pracy i niejednokrotnie poświęcenia. Nie inaczej jest z hobbystyczną postawą karpiarza.
Kiedy człowiek staje się nim? Co trzeba spełnić? Jakim wymaganiom sprostać? Jest to zagadnienie dość trudne, ponieważ można spytać: jakie jest znaczenie rzeczownika – karpiarz? Czy zakup wędki potocznie zwanej karpiówką czyni już z delikwenta owego karpiarza?
Czy te pytania roiły się w głowach uczestników trzydniowej szkółki karpiowej, która miała miejsce na Rogach w Kędzierzynie-Koźlu, nie wiadomo… Pewnie nie… Jednak z pewnością każdy z 34 uczestników przyjechał z pewnym wyobrażeniem i nastawieniem.
Po zeszłorocznym sukcesie pierwszej edycji kolejne spotkanie było od samego początku pewne. Już zapisy pokazały, że będzie to spotkanie szczególne. Wśród uczestników były rodziny z Barda Śląskiego i Oświęcimia. Tak duża i szeroka frekwencja pozwala stwierdzić, iż Szkółka ma zasięg ogólnopolski.
Trzy dni na Rogach minęły błyskawicznie, w świetnej, przyjaznej atmosferze. A hasłem przewodnim tej edycji była wywózka. Pontony na wodzie służyły każdemu, kto chciał poznać arkana tej niełatwej sztuki. Stukadełka, tyczka, echosonda już dla wielu z uczestników nie jest tajemnicą. Sondowanie łowiska i precyzyjne umieszczenie w nim zanęty i przynęty jest drogą do sukcesu. Jednak obok tych czynności dzieci przygotowały własne kulki proteinowe, choć tym razem uczącymi i pokazującymi były dzieci z Rekinów Dziewiątki. To najlepszy sposób edukacji: uczymy się najlepiej ucząc innych. A i wiedzę, i umiejętności Rekiny posiadły. Ciekawostką jest fakt, że dodatkiem do kulek były wędzone szproty (co odważniejsze dzieci skusiły się nawet na konsumpcję tych smakowitych rybek), całość produkcji dokonana została w warunkach polowych. A kulki po uparowaniu i wyschnięciu okazały się bardzo dobrym produktem.
Ponadto nie obyło się bez nowości np. w warsztatach poświęconych węzłom karpiowym wzięli udział dorośli, którzy zasiedli ramię w ramię z dziećmi w „szkolnej ławie”. Był konkurs rozpoznawania smaków i zapachów kulek, w którym nagrodami były kubki z logiem Rekinów Dziewiątki oraz logotypem Polskiej Federacji Wędkarstwa Karpiowego. I to PFWK była sponsorem tej niespodzianki. Ponadto dzieci wzięły udział w konkursie rzutów: do celu i na odległość. Rzuty odbywały się wędziskiem karpiowym i przyznać trzeba, że niektórzy osiągali odległości, które mogłyby przyprawić o zawrót głowy „zwykłego” wędkarza spławikowego np 100 metrowe dystanse po rzucie 12-sto czy 14-stolatka. Ogromną popularnością cieszyła się techniką podpatrzona przeze mnie u Strzały. Wszyscy ćwiczyli dzielnie.
Nie zabrakło nieodzownej integracji, tym razem zaistniała ona dzięki inicjatywie przewodniczącego Sekcji Karpiowej Azoty – Tomkowi Kołodziejowi. Mecz piłki nożnej rodzice vs. dzieci okazał się świetnym pomysłem. Emocje, sport, rozrywka – tego było trzeba wszystkim.
Dzięki temu, że dopisały ryby można było przeprowadzić szybkie zajęcia z ichtiologii. Linia naboczna, wąsy karpia, ułuszczenie nie jest już dla dzieci tylko rysunkiem z książki. I tu wielka pochwała: pięknymi holami ryb popisał się Kuba Lubas. Rewelacja młody!!! Dodać trzeba, że Kuba ustanowił swoje PB. Co skończyło się tradycyjnie – wodą wylaną na głowę. Inni natomiast spełnili swoje marzenia np. łowiąc pierwszego w życiu szczupaka…
Najmłodsze z uczestniczek w ukryciu pracowały nad układem tanecznym, który zaprezentowały podczas ceremonii zamknięcia imprezy. Czym zaskoczyły wszystkich i zyskały wielkie brawa.
Był czas na zabawę, śmiech, wspólne odkrywaniem wody, czytanie dna, grę, nocne rozmowy, ale i odpoczynek – zwłaszcza dla coraz liczniej uczestniczących w naszych przedsięwzięciach mam. Ze względu też na to, że obiady dostarczał nam Jarek Skiba. A są one sprawdzone i pyszne. Choć naleśniki przygotowane przez Agnieszkę Grzybowską były przepyszne!!!!
Niedzielne zakończenie także przyniosło niespodzianki. Odwiedziło nas kilku kolegów z Sekcji Wędkarskiej OKONIÓWKA oraz pani redaktor z Radia Opole. Były wywiady, zdjęcia, nagrody i badanie opinii uczestników – tak to już musi być – ewaluacja przede wszystkim. Na pytanie: kto weźmie udział w imprezie za rok? Wszyscy podnieśli rękę zgłaszając się. A niektórzy zrobili to na dwie ręce…
Całość imprezy nie przybrałaby takiego wyrazu i obrotu, gdyby nie wsparcie którego doświadczam od wielu ludzi i instytucji. Wielkie podziękowania dla każdego i wszystkich razem: Paweł Stępień, Paweł Strzelczyk, Paweł Adamowicz, Jarek Skiba, Bogdan Kornatowski, Jarek Kolanko, Tomasz Kocoń, Tomasz Kołodziej, Krzysztof Siromski, Andrzej Szkudlarek, Katarzyna Czapla, Sekcja Karpiowa AZOTY, Krystian Skrzeczyński, Waldemar Darek Kruszewski, Zbyszek Procyk, Koło PZW Azoty z Kędzierzyna – Koźla, Polska Federacja Wędkarstwa Karpiowego i inni – jesteście wielcy. Stokrotne podziękowania dla każdego, kto nawet w najdrobniejszy sposób wsparł i pomógł doprowadzić przedsięwzięcie do realizacji i szczęśliwego końca!
Więc kiedy zostaje się karpiarzem?
Karpiowanie to sposób na spędzenie części życia, a nie pozyskiwanie ryb. To pojęcia przeciwstawne. Umiłowanie przyrody i szacunek dla niej, poszanowanie drugiego człowieka, odpowiedzialności za niego, umiejętność dążenia do obranego celu, odszukiwanie piękna i dobra w otaczającym świecie to przymioty, które powinny przyświecać karpiarzom. A z tym bywa różnie. Więc to nie wędka czyni karpiarza.
Z wędkarskim pozdrowieniem: „Wodom cześć”
Wojtek Czapla
Ps.
Pomysł na przyszłą edycję już jest. I rozpoczęliśmy wraz z SK Azoty i Kołem Azoty już prace ku temu!!!
Bardzo fajnie, że pojawiaja się takie inicjatywy. Brawo!